Biance po pewnym czasie znudziło się czytanie grubej nudnej książki. Podeszła i zaczęła wybierać te
najchudsze. Otworzyła książkę i nic nie mogła z niej zrozumieć. Litery były
jakieś dziwne, niezrozumiałe. Bianka poczuła się jak by miała czytać po
chińsku. Zamknęła szybko książkę i pobiegła poszukać słownika w bibliotece.
Długo błąkała się po korytarzach. Nagle
spostrzegła znajome drzwi. Otworzyła je i zobaczyła Iana siedzącego na kanapie
i czytającego książkę z takimi samymi literkami jak w tej niezrozumiałej dla
Bianki. Zanim się odezwała, Ian powiedział –Czego tu szukasz?
-Słownika.
Nie widziałeś może jakiegoś?
-Widziałem.
-No więc
powiesz mi gdzie on jest?
-Może…
-No proszę…
potrzebny mi jest do przeczytania…
-Nie
obchodzi mnie to… Słownik znajdziesz w bibliotece.- Przerwał jej Ian i rzucił
złożony kwadrat do Bianki. Bianka złapała i zapytała się- Co...-ale i tym razem
Ian jej przerwał- To mapa. Zaprowadzi cię do biblioteki a także do innych
pokoi. Jakieś pytania? Nie, to dobrze.- Bianka wzruszyła tylko ramionami i
poszła za wskazówkami mapy do biblioteki. Dotarła do mocnych dębowych drzwi.
Nacisnęła na klamkę i drzwi się otworzyły ukazując wiele regałów i półek a na
nich oczywiście były książki. Niektóre z nich były ogromne a ich autor pewnie
nie szczędził na papierze. Bianka przechadzała się pomiędzy regałami i szukała
słownika. W pewnym Momocie usłyszała za sobą kroki, odwróciła się szybko i
spostrzegła miło wyglądającą starszą panią. Była niska, dosyć pulchna. Miała
siwe włosy związane w koka, jej oczy były koloru zielonego a jej skóra miała
zbyt dużo kolorów jak na wampira. Na nosie miała okulary, nosiła fioletową
sukienkę. Była dosyć niskiego wzrostu.
-Witaj
panienko. Nie widziałam cię tu wcześniej. Pewnie jesteś nową służką, ja jestem
Mia Dren.
-Witaj,
nazywam się Bianka Cherch i jestem gościem u pani Korneli. Miło mi poznać.
-Wiedziałam
że nie jesteś służką. Jesteś za ładna by nią być. Nie słyszałam jeszcze nigdy o
klanie Cherch.
-Bo to nie
żaden klan. Po prostu…
-To długa
historia –dokończyła za nią Mia- opowiesz mi innym razem. Szukasz czegoś?
-Ach tak,
słownika. Czy znajdę tu jakiś?
-Zobaczę co
da się zrobić- starsza pani uśmiechnęła się i zaczęła grzebać w książkach.
-Ale ja bym
chciała taki słownik z tłumaczeniem na angielski.
-A więc nie
umiesz naszego języka więc chcesz się go nauczyć? Czemu nie poprosisz pani Flau
albo jej syna Iana?
-Nie chciała
bym zawracać pani Korneli głowy a Ian tylko by mnie wyśmiał gdybym go poprosiła
by mnie uczył.
-Tak,
kłopotliwy z niego chłopak to prawda. – Nagle Mia wyciągnęła jakąś grubą
książkę – Znalazłam- powiedziała podając ją Biance.
-Dziękuję-
Bianka uśmiechnęła się przyjaźnie i wyszła z biblioteki kierując się do swojego
pokoju. Gdy tam dotarła usiadła wygodnie przy biurku i otworzyła książkę na
pierwszej stronie. Mia idealnie wybrała ponieważ książka wyglądała w środku
dokładnie jak podręcznik do nauki języka obcego. Wszystkie zadania a także
tłumaczenia „po co?” i „na co?” były w języku angielskim. Bianka ucieszyła się
ogromnie i już po dwóch godzinach nauki umiała powiedzieć jak się nazywa, ile
ma lat i skąd pochodzi, a także nauczyła się pół alfabetu tego języka. Bianka
nie wiedziała jeszcze jak nazywa się język którego się uczy. Spojrzała w okno i
spostrzegła że na zewnątrz jest już ciemno. Zgasiła lampę i położyła się spać.
Rano obudziła ją Anna. Przyniosła jej śniadanie i przygotowała kąpiel. Potem
pomogła się Biance ubrać i uczesać a także pomalować. Spiłowała jej także
paznokcie by niebyły takie ostre. Po tych wszystkich zabiegach Anna wyszła a
Bianka wzięła się za naukę. Mijały godziny. Anna przyniosła Biance obiad ale
ona nawet nie zwróciła na to uwagi i dalej czytała na głos wyrazy z
podręcznika. Nagle przez otwarte drzwi od pokoju było słychać głos Iana.
-Uczysz się języka? –prychnął z rozbawieniem Ian.
-Tak… Co w
tym takiego śmiesznego?
-Nawet dzieci go potrafią a niemowlęta mówią tym językiem o wiele lepiej niż
ty-powiedział z jeszcze większym uśmieszkiem na twarzy.
-Może nie zauważyłeś
ale ja wychowałam się w Anglii i nie umiem tego twojego języka tak
wspaniale jak dzieci które mówią nim od urodzenia.
-Jeśli
chcesz coś przeczytać w tym domu lepiej się go naucz. –Powiedział z irytacją w
głosie Ian.
-Tak,
właśnie się go uczyłam ale ty niechcący mi przerwałeś. Wybacz ale muszę wrócić
do nauki byś już więcej nie musiał tu przychodzić i ogłaszać jak to koszmarnie
mówię w tym języku.
-Słuchaj
Bianka…
-Nie to ty
słuchaj!- przerwała mu dziewczyna tak jak to on zawsze jej przerywał – Nie mam
zamiaru marnować na ciebie czasu. Czy mógł byś wyjść?
Ian nic nie
powiedział tylko skiną głową i odszedł. Anna wyszła zostawiając srebrną tace z
obiadem dla Bianki. Dziewczyna wzięła się za obiad i już zaraz znowu tkwiła z
nosem w książkach. Gdy znowu o tej samej
porze co wczoraj spojrzała przez okno zobaczyła przepięknego ptaka który
próbował przedostać się przez zamknięte okno do środka. Bianka otworzyła przed
nim okno a ptak usiadł na biurku. Bianka spostrzegła u jego nogi jakiś
liścik. W liściku było napisane.
Droga Bianko!
Źle cię oceniłem
Myślałem że jesteś
Kolejną dziewczyną
Z którą moja matka
Chce mnie wyswatać
One były dla mnie
Strasznie miłe i
Dawały mi sobą
Pomiatać.
Dlatego cię tak
Traktowałem
To był zwykły test.
Przepraszam.
Ian Flau
PS. Ten ptak to prezent.
Na twarzy Bianki
zagościł uśmiech. Cieszyła się z tego że Ian był dla niej taki niemiły tylko
dlatego że chciał się upewnić że ona nie jest kolejną dziewczyną którą wybrała
jego matka. Cieszyła się także z tego pięknego prezentu. I tak zakończył się
kolejny dzień___________________________________________________________________________________
Mam nadzieję że się podobało. Zapraszam do komentowania :)
świetny ;)
OdpowiedzUsuńPisz książki : ]
OdpowiedzUsuń