środa, 12 września 2012

Rozdział 14

   Bianka siedziała samotnie w pokoju czytając książkę. Znudziło jej się to bardzo szybko więc postanowiła wyjść do miasta.
   Nie mówiąc nikomu po cichu wymknęła się by nikt jej nie przyłapał. Gdy wychodziła już za bramy ktoś jej przeszkodził gapiąc się na nią z tyłu.
 -Gdzie to się panienka wybiera? -Zapytała straszna służka rodziny Slavery.
-Eee... A kto tak mówi że ja gdzieś idę? -Zaczęła się nerwowo wykręcać.
-O przepraszam panienkę. Wychodziła pani za bramę, myślałam że panienka ucieka.
-O nie, to było by wielce nie odpowiedzialne i głupie ze strony honorowego gościa królowej. -Powiedziała dostojnie.
-Mam jeszcze jedno pytanie do panienki.
-Pytaj?
-Po co panienka wzięła woreczek z pieniędzmi skoro panienka nigdzie nie wychodzi?
-Eee.. no bo...  -Myślała Bianka aż ją olśniło. -Nigdy nie wiadomo komu będzie trzeba zapłacić za okazaną mi pomoc. Np. Potknę się i przewrócę,a nikt za darmo w tym egoistycznym świecie wstać mi nie pomoże.
-Rozumiem. -Bianka odetchnęła z ulgą na dźwięk słowa po którym zazwyczaj Ella nie zadawała więcej pytań. -Zatem gdzie panienka idzie? -Szare komórki Bianki zaczęły intensywniej pracować wymyślając to coraz dziwniejsze wymówki. Gdy wreszcie miała się poddać i powiedzieć Elli całą prawdę uprzedził ja głos Leona.
-Odpuść Ello. Ona jest ze mną, odejdź.
-Dziękuję Leo.
-Hmm... a teraz powiesz mi gdzie to się moja słodka siostrzyczka wybiera?
-Eee... Tajemnica? -Powiedziała odwracając wzrok.
-Tajemnica? -Powtórzył Leo.
-Tajemnica. -Powiedziała już zdecydowanie Bianka.
-W takim razie dopilnuje by droga Ella nie opuszczała cię na krok.
-Coo??!! Dopiero co się od niej uwolniłam! -Nawrzeszczała na Leo Bianka.
-To powiesz wreszcie czy nie?
-Hmm...No  Dobra. -Powiedziała Bianka podchodząc i szepcząc coś do ucha Leo.
-Było trzeba tak od razu. Idziemy do wesołego miasteczka! -Powiedział wesoło Leo ciągnąc Biankę za sobą.
   Dotarli na piętro handlowe gdzie mieściło się wesołe miasteczko.Bianka była zachwycona, ponieważ jeszcze nigdy nie była w takim miejscu jak wesołe miasteczko. Było bardzo tłoczno więc Leo przywiązał do nadgarstka Bianki dzwoneczek by w razie kłopotów lub zgubienia się zadzwoniła i Leo mógł ją znaleźć.
   Najpierw byli na diabelskim młynie, potem na lodach malinowych a na końcu zjechali z kolejki górskiej. Zrobiło się późno więc Leo chciał iść do pałacu ale Bianka przebłagała go by zostali dłużej do pokazu sztucznych ogni.
   Sztuczne ognie były przepiękne. Bianka zachwycona wszystkim nawet nie zauważyła gdy zrobiło się naprawdę późno, co na Abracamiris było szalenie trudne ponieważ tam zawsze i w dzień i w nocy panowały egipskie ciemności.
   Leo po sztucznych ogniach tryskał energią a Bianka wręcz przeciwnie. Gdy chłopak szukał kolejnych atrakcji, Bianka szukała wygodnej ławki by się położyć i zasnąć. Leo widząc to zaprowadził Biankę prosto do jej pokoju i położył na łóżku przykrywając kołdrą.
   Gdy miał już wychodzić, pół przytomna Bianka zatrzymała go i powiedziała -Dziękuję.- Leo popatrzył na nią ciepłym i miłym wzrokiem i powiedział całując ją w czoło -Niema za co, a teraz idź już spać.- Po czym wyszedł z pokoju stwierdzając że był to udany dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz