Bianka już z samego rana tryskała energią. Skąd wiedziała że jest ranek? To proste. Tak jak codziennie się dowiadywała, czyli przez Ellę. Jak zwykle o tej porze brała kąpiel i szykowała się do wyjścia do ogrodu w którym miała się spotkać z Leonem, gdyż jak zwykle Klaus nie miał czasu.
Wcale Biance się nie śpieszyło do tego ciemnego, przerażającego, ciemnego, chłodnego i ciemnego ogrodu. Chyba wszyscy zrozumieli że ten ogród był naprawdę ciemny. Był tak ciemny że nie było widać nawet kwiatów, a to był ogród przecież.
Bianka spokojnie siedziała w wannie rozmyślając nad tym jaką książkę powinna przeczytać dzisiaj po obiedzie. Nagle rozległo się pukanie. -Kto tam? -zapytała.
-Pani. Jak długo jeszcze masz zamiar siedzieć w wannie. Woda musi być już zimna. Jeśli pani się przeziębi to jak ja spojrzę w oczy królowej i pani bratu.
-Spokojnie Ella, już wychodzę. -Powiedziała Bianka owijając się ręcznikiem. -Możesz wejść.
Ella weszła spokojnie z sukienkami do łazienki. -Którą pani wybiera?
-Obojętnie. -Popatrzyła na sukienki przez dłuższą chwilę. -Wybieram tą wiśniową.
Bianka szybko się ubrała i wyszła na spotkanie z bratem. Gdy spostrzegła go w oddali szybko podbiegła i zapytała -Długo czekałeś?
-Nie długo. -Leo dokładnie obejrzał siostrę i stwierdził -Do twarzy ci w tym kolorze. Pasuje do mrocznego wystroju i oświetlenia ogrodu.
-Nie mów mi że właśnie jesteśmy w ogrodzie?
-Nie jesteśmy. Ogród jest tam. -Powiedział Leo wskazując na ledwo widoczną bramę.
-Tam powiadasz?-wytężyła wzrok by cokolwiek dostrzec.
-Tak, właśnie tam. -Powiedział ze spokojem potwierdzając słowa Bianki.
-Mowy nie ma! Nie wejdę do ogrodu z horroru! -Nawrzeszczała na niego dziewczyna.
-Z horroru?
-Tak, z horroru. Ta brama sama aż krzyczy "Otworzysz mnie a zjedzą cie Zombie"! -Powiedziała w panice Bianka.
-Wierzysz w zombie? - Wyśmiał ją Leo. -Od razu widać że byłaś chowana wśród ludzi. Zombie nie istnieją. Ludzie wymyślają takie rzeczy by straszyć ludzi takich jak ty czyli naiwnych. -Zaczął się znowu śmiać Leo.
-Ah tak? -Popatrzyła na niego przebiegle Bianka. -Ludzie wymyślają także historyjki z wampirami. Według ciebie wampiry też nie istnieją?
-Oczywiście że istnieją. Jesteśmy namacalnym dowodem.
-Więc... -Zaczęła Bianka ale Leo jej przerwał.
-Widziałaś kiedyś jakiegoś Zombie?
-Hee...?
-Pytam się czy jakiegoś widziałaś?
-Eee.. Nie.
-Więc po co ta cała dyskusja skoro oboje wiemy że Zombie nie istnieją. Wrócimy do tej rozmowy jak któreś z nas spotka lub zobaczy Zombie. Ok?
-Heh... A już myślałam że uda mi się pociągnąć tą rozmowę do wieczora tak żebym mogła nie iść do tego upiornego ogrodu.
-Mowy nie ma. Idziemy tam i koniec. -Powiedział ciągnąc Biankę w stronę bramy ogrodu.
Gdy weszli do ciemnego ogrodu ogarną ich piękny zapach. Leo zaprowadził swoją siostrę na już wcześniej przygotowany koc gdzie paliły się świece oświetlając im piękny widok m.in. pięknych kwiatów z całego świata.
-Jakie one piękne -Zachwycała się Bianka -Szkoda że w Abracamiris jest tak ciemno. Ludzie zjeżdżali by to z całego świata by zobaczyć piękno tych kwiatów.
-Ja też tak uważam. Zostały nam jeszcze trzy dni pobytu tutaj. Możemy je spędzić w tym ogrodzie. -Uśmiechną się do niej Leo.
-To świetny pomysł. Zróbmy tak -Odwzajemniła uśmiech Bianka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz