Bianka przeciskała się przez tłum by tylko
go zobaczyć. Wampiry coraz bardziej cisnęły się ku obliczu księcia. Bianka była
coraz bliżej, został jej tylko jeden rządek by go zobaczyć i nagle gdy miała
się przepychać dziewczyna się odsunęła a Bianka potknęła się i wylądowała u
stóp solenizanta. Książę i Bianka poczuli nagłe przyjemne ukłucie w sercu. Przepełniała
ich radość i szczęście. Oboje byli w szoku. Królowa zauważyła dziwną i nagłą
reakcję syna i przypatrzała im się uważnie. Gdy Się otrząsnęli Książę pomógł Biance
wstać.
-Nic ci nie
jest? –zapytał z troską solenizant
-Nie, tylko
troszkę się potłukłam, ale to nic. –Bianka odpowiedziała z zakłopotaniem na
twarzy i nagle sobie przypomniała że nadal trzyma rękę księcia. Szybko ją
puściła.
-Jak się
nazywasz?
-Bianka
Cherch, Wasza Wysokość -ukłoniła się nisko.
-Jestem
Nicolaus Henrik Slavery. –Chwycił rękę Bianki i pocałował. Dziewczynie od razu
zaczerwieniły się policzki. –Co robisz w Laudras Panno Bianko?
-To długa
historia. Nie wypada zanudzać nią księcia. Wasza wysokość. –powiedziała Bianka z
dostojnością jak ją nauczyły książki.
-Nie jesteś
wampirem krwi szlachetnej, prawda? –zapytał z ciekawości książę.
-Tak jak
mówiłam to długa historia. Jeśli tak bardzo wasza wysokość chce jej posłuchać,
to nie w publicznym miejscu. –Spojrzała się na niego wyzywającym wzrokiem co
nie spodobało się Ler.
-Jak śmiesz…
-Powiedziała Ler lecz nie zdążyła dokończyć bo przerwał jej Nicolaus.
-W porządku,
pójdę. Matko, pozwolisz?
-Dobrze ale
wracaj szybko. W końcu to twoje urodziny. –Powiedziała królowa. Ler wyraźnie
patrzyła na królową, księcia i Biankę zabójczym wzrokiem.
Bianka pociągnęła księcia do salonu. Kazała
Annie zaparzyć im herbaty i oboje usiedli na kanapie.
-Więc Panno Bianko…
-Po prostu
Bianko. –powiedziała popijając herbatę którą przed chwilą przyniosła Anna.
-Dobrze
zacznijmy od nowa. Więc Bianko.Skąd pochodzisz ?
-Wychowałam
się w Anglii w mieście zwanym Barnstaple. Moją matką daną przez sierociniec była
Kety Jekson. A nazwisko dała mi pani która mnie przygarnęła w Londynie.
-Więc jesteś
sierotą ludzką?
-Może
sierotą ludzką jestem ale krwi ludzkiej nie mam, Wasza Wysokość.
-Mów mi
Klaus. Co mam rozumieć przez „krwi ludzkiej nie mam”?
-Ma nowa
opiekunka pani Flau powiedziała że jestem szlachetnej krwi. A wywnioskowała to
z mojego wyglądu. Myślę że to zwykła pomyłka, chociaż nikt mnie jeszcze nie
ugryzł. Raz pomylono mnie z członkinią rodziny królewskiej.
-Nie dziwię
się. Jesteś strasznie podobna do Ler.- dotknął delikatnie jej policzka.
-A skoro już
mówimy o rodzinie królewskiej, to czemu nie masz białych włosów?-Zapytała zaciekawiona Bianka.
-To
skomplikowane.-Odpowiedział zmieszany.
-Nie
wykręcaj się. Ja ci powiedziałam „długą historie” teraz twoja kolej. –uśmiechnęła
się do niego przyjaźnie.
Klaus zabrał
z jej policzka rękę i westchną.
-Dobrze. W
rodzinie królewskiej od pokoleń królem i królową zostaje najstarsze i
najmłodsze dziecko. Moja wybranka serca zniknęła a białe włosy otrzymuje się dopiero po
zaślubinach. Przez to że musiałem wyjeżdżać na rady do innych królestw nie
zdążyłem wziąć z nią ślubu. Oto cała prawda.
-Ta twoja
wybranka albo była głupia albo nie zauważyła twej urody. –Bianka zatkała
sobie usta i odwróciła się by nie było widać jej rumieńców.
-Że co? Czy
możesz powtórzyć?
-Eee… Coś ci
się przesłyszało. Czy możemy już iść na przyjęcie. To ile ty już lat kończysz? –Bianka
zerwała się z kanapy, ale ręka Klausa ją zatrzymała. Bianka obejrzała się zdziwiona.
-Mamy
jeszcze dużo czasu. Pogadajmy.
-Czemu w
ogóle zainteresowała cię moja osoba? –powiedziała nadal odwrócona w jego stronę Binka.
-Po prostu
jesteś inna, miła, zabawna, słodka i przepiękna. –Bianka jeszcze bardziej
zrobiła się czerwona.
-Czy ty aby
nie zakochałeś się w swojej siostrze?
-Nie, czemu?-Klaus nie spodziewał się takiego pytania.
-Bo każdy
mówi że jesteśmy strasznie podobne.
-Tylko z
zewnątrz.-Uśmiechną się.- W wewnątrz jesteś milion razy piękniejsza od Ler. Ona jest zepsuta, myśli tylko o sobie i o władzy.
-Rozumiem,
więc możemy już wracać?
-Skoro
chcesz.
-Pogadamy
innym razem. –uśmiechnęła się do niego i pociągnęła w stronę Sali balowej.
-Ile masz
lat? –zapytał
-Sto siedem.-
Klausa zamurowało. Chyba już miał rozwiązanie pochodzenia Bianki. Teraz
wszystko musiał opowiedzieć królowej.
Weszli na salę balową. Wszystkie oczy
skierowały się na nich schodzących po schodach. Królowa już czekała na Klausa i
nie wyglądała na zadowoloną.
-Gdzieś ty
się podziewał? Masz tort do pokrojenia.
Królowa
wręczyła mu nuż. Klaus zdmuchną świeczki i wszyscy zaczęli bić brawo. Zaczął
kroić tort. Pierwszy kawałek dał Biance. Wszyscy wspaniale się bawili aż do
rana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz