wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 6


   Bianka przeciskała się przez tłum by tylko go zobaczyć. Wampiry coraz bardziej cisnęły się ku obliczu księcia. Bianka była coraz bliżej, został jej tylko jeden rządek by go zobaczyć i nagle gdy miała się przepychać dziewczyna się odsunęła a Bianka potknęła się i wylądowała u stóp solenizanta. Książę i Bianka poczuli nagłe przyjemne ukłucie w sercu. Przepełniała ich radość i szczęście. Oboje byli w szoku. Królowa zauważyła dziwną i nagłą reakcję syna i przypatrzała im się uważnie. Gdy Się otrząsnęli Książę pomógł Biance wstać.
-Nic ci nie jest? –zapytał z troską solenizant
-Nie, tylko troszkę się potłukłam, ale to nic. –Bianka odpowiedziała z zakłopotaniem na twarzy i nagle sobie przypomniała że nadal trzyma rękę księcia. Szybko ją puściła.
-Jak się nazywasz?
-Bianka Cherch, Wasza Wysokość -ukłoniła się nisko.
-Jestem Nicolaus Henrik Slavery. –Chwycił rękę Bianki i pocałował. Dziewczynie od razu zaczerwieniły się policzki. –Co robisz w Laudras Panno Bianko?
-To długa historia. Nie wypada zanudzać nią księcia. Wasza wysokość. –powiedziała Bianka z dostojnością jak ją nauczyły książki.
-Nie jesteś wampirem krwi szlachetnej, prawda? –zapytał z ciekawości książę.
-Tak jak mówiłam to długa historia. Jeśli tak bardzo wasza wysokość chce jej posłuchać, to nie w publicznym miejscu. –Spojrzała się na niego wyzywającym wzrokiem co nie spodobało się Ler.
-Jak śmiesz… -Powiedziała Ler lecz nie zdążyła dokończyć bo przerwał jej Nicolaus.
-W porządku, pójdę. Matko, pozwolisz?
-Dobrze ale wracaj szybko. W końcu to twoje urodziny. –Powiedziała królowa. Ler wyraźnie patrzyła na królową, księcia i Biankę zabójczym wzrokiem.
   Bianka pociągnęła księcia do salonu. Kazała Annie zaparzyć im herbaty i oboje usiedli na kanapie.
-Więc Panno Bianko…
-Po prostu Bianko. –powiedziała popijając herbatę którą przed chwilą przyniosła Anna.
-Dobrze zacznijmy od nowa. Więc Bianko.Skąd pochodzisz ?
-Wychowałam się w Anglii w mieście zwanym Barnstaple. Moją matką daną przez sierociniec była Kety Jekson. A nazwisko dała mi pani która mnie przygarnęła w Londynie.
-Więc jesteś sierotą ludzką?
-Może sierotą ludzką jestem ale krwi ludzkiej nie mam, Wasza Wysokość.
-Mów mi Klaus. Co mam rozumieć przez „krwi ludzkiej nie mam”?
-Ma nowa opiekunka pani Flau powiedziała że jestem szlachetnej krwi. A wywnioskowała to z mojego wyglądu. Myślę że to zwykła pomyłka, chociaż nikt mnie jeszcze nie ugryzł. Raz pomylono mnie z członkinią rodziny królewskiej.
-Nie dziwię się. Jesteś strasznie podobna do Ler.- dotknął delikatnie jej policzka.
-A skoro już mówimy o rodzinie królewskiej, to czemu nie masz białych włosów?-Zapytała zaciekawiona Bianka.
-To skomplikowane.-Odpowiedział zmieszany.
-Nie wykręcaj się. Ja ci powiedziałam „długą historie” teraz twoja kolej. –uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
Klaus zabrał z jej policzka rękę i westchną.
-Dobrze. W rodzinie królewskiej od pokoleń królem i królową zostaje najstarsze i najmłodsze dziecko. Moja wybranka serca zniknęła a białe włosy otrzymuje się dopiero po zaślubinach. Przez to że musiałem wyjeżdżać na rady do innych królestw nie zdążyłem wziąć z nią ślubu. Oto cała prawda.
-Ta twoja wybranka albo była głupia albo nie zauważyła twej urody. –Bianka zatkała sobie usta i odwróciła się by nie było widać jej rumieńców.
-Że co? Czy możesz powtórzyć?
-Eee… Coś ci się przesłyszało. Czy możemy już iść na przyjęcie. To ile ty już lat kończysz? –Bianka zerwała się z kanapy, ale ręka Klausa ją zatrzymała. Bianka obejrzała się zdziwiona.
-Mamy jeszcze dużo czasu. Pogadajmy.
-Czemu w ogóle zainteresowała cię moja osoba? –powiedziała nadal odwrócona w jego stronę Binka.
-Po prostu jesteś inna, miła, zabawna, słodka i przepiękna. –Bianka jeszcze bardziej zrobiła się czerwona.
-Czy ty aby nie zakochałeś się w swojej siostrze?
-Nie, czemu?-Klaus nie spodziewał się takiego pytania.
-Bo każdy mówi że jesteśmy strasznie podobne.
-Tylko z zewnątrz.-Uśmiechną się.- W wewnątrz jesteś milion razy piękniejsza od Ler. Ona jest zepsuta, myśli tylko o sobie i o władzy.
-Rozumiem, więc możemy już wracać?
-Skoro chcesz.
-Pogadamy innym razem. –uśmiechnęła się do niego i pociągnęła w stronę Sali balowej.
-Ile masz lat? –zapytał
-Sto siedem.- Klausa zamurowało. Chyba już miał rozwiązanie pochodzenia Bianki. Teraz wszystko musiał opowiedzieć królowej.
   Weszli na salę balową. Wszystkie oczy skierowały się na nich schodzących po schodach. Królowa już czekała na Klausa i nie wyglądała na zadowoloną.
-Gdzieś ty się podziewał? Masz tort do pokrojenia.
Królowa wręczyła mu nuż. Klaus zdmuchną świeczki i wszyscy zaczęli bić brawo. Zaczął kroić tort. Pierwszy kawałek dał Biance. Wszyscy wspaniale się bawili aż do rana.        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz