Bianka szła za Ellą rozglądając się dookoła. W pałacu było zupełnie inaczej niż w posiadłości. Służba na każdym kroku kłaniała się gościom, korytarze były idealnie wysprzątane i bogato wystrojone, nigdzie nie można było dostrzec kurzu i pajęczyn jak to czasami bywało w posiadłości pani Korneli. Bianka specjalnie zerkała po kontach by dostrzec chociaż jedną nie doskonałość ale niczego nie mogła znaleźć. Gdy mijały setki drzwi prowadzących do jakiś pokoi Bianka zauważyła że wszystkie wyglądają identycznie. Dostojne drewniane drzwi ze złotymi klamkami. Gdy Bianka spojrzała przed siebie, spostrzegła niekończący się czerwony dywan, lecz po paruset krokach spostrzegła koniec dywanu, kończył się on na dużych, drewnianych drzwiach z dwoma złotymi klamkami.
Ella otworzyła drzwi dla Bianki i zaprosiła ją do środka. W pomieszczeniu panował niesamowity ład i porządek. Królowa siedziała przy swoim biurku na wygodnym drewnianym krześle i czytała jakieś dokumenty co raz je podpisując. W ogóle nie zwracała uwagi na Biankę i Ellę które niecierpliwie oczekiwały audiencji u królowej. Nagle do pomieszczenia wparowała wściekła kobieta.
-Vanessa! Co to ma być! -powiedziała kobieta kładąc ze złością plik kartek na biurko królowej.
-Papiery dla Nicolausa na wyjazd do Abracamiris.-odpowiedziała spokojnie królowa.
-No oczywiście! Ale czemu nie są podpisane!? Dałaś służącej niepodpisane papiery!? Wiesz co by się stało jak bym wysłała te papiery do Abracamiris!?
-Uspokój się łaskawie. Zaraz to podpisze.
-Ugh...Ty mnie kiedyś do grobu wpędzisz.-powiedziała już spokojniej kobieta.
-To nie jest możliwe ponieważ jesteś nieśmiertelna. To gdzie mam podpisać.-królowa szybko podpisała papiery. -To wszystko?
-Tak. Dziękuję wasza wysokość.
-Agnes. Wiesz że sama nie dam rady upilnować tych papierów.
-Oczywiście że wiem, ale to na ciebie spadł zaszczyt zostania królową. Gdy Angus umarł mogłaś zrezygnować z bycia królową. Wszak wiedziałaś że to wielki obowiązek.
-I miałam zostawić królestwo Meridianie!
-Rozumiem że jej nie lubisz, ale...
-Ty to wiesz i każdy to wie że ona nie nadaje się na królową.
-Oczywiście, ale...
-Dość. Koniec rozmowy. Zamknijmy temat. Zanieś te papiery do Lucasa, niech je wyśle do Abracamiris.
-Już idę wasza wysokość.
Kobieta wyszła z komnaty a zza drzwi było jeszcze słychać jej pośpieszne kroki które stawały się coraz cichsze aż wreszcie umilkły na dobre.
Królowa spojrzała na Biankę a potem na Ellę. Spojrzała jeszcze raz w papiery. Przejechała wzrokiem po papierze, nagle go odłożyła.
-Stoicie tu już od dłuższej chwili. Czy moja praca jest aż tak interesująca by patrzeć na nią cały dzień?
-Pani Alina wysłała mnie tu.-Powiedziała dostojnie Ella.
-Alina? Czego chce ode mnie zarządca służbą w pałacu?
-Powiedziała żebym przekazała pani wiadomość. - Ella podeszła do biurka i podała kartkę złożoną w mały kwadracik.
-Dziękuję. Ello zaprowadź Biankę do królewskich ogrodów.
-Tak pani.
Ella prowadziła Biankę przez długi ciemny korytarz. Gdy zobaczyły światło na końcu korytarza przyśpieszyły. Gdy wyszły z ciemnego tunelu ich oczy skierowały się ku górze. To była wielka szklarnia. Drzewa sięgały ku szklanemu sufitowi. Był nawet wodospad i rzeczka. Były egzotyczne zwierzęta i rośliny. Bianka od razu pobiegła by usiąść przy wodzie. Spojrzała w lustro wody. Przyglądała się sobie, poprawiała włosy. Zaskoczył ją jednak widok Nicolausa za sobą. Przestraszyła się okropnie.
-Przestraszyłeś mnie Klaus.
-Przepraszam. Pomyślałem że miło będzie cię zobaczyć przed wyjazdem.
-Wyjeżdżasz do Abracamiris.
-Skąd wiesz?
-Byłam przy rozmowie królowej i pani o imieniu Agnes. Rozmawiały o twoim wyjeździe.Kim jest ta Agnes?
-To moja ciotka a także starsza siostra mojej matki. Została doradcą królewskim.
-Rozumiem. Co będziesz robił w Abracamiris?
-Pracował. Abracamiris to miasto czarownic. Jadę tam by zatrzymać pokój pomiędzy naszymi rasami. Do Abracamiris przyjeżdża Cersei Leanquich. Cersei jest najpotężniejszą czarownicą wśród czarownic. Czarownice z bractwa Cienia wybrały ją na swą przedstawicielkę. Bractwu Cienia podlegają ci co znają magie.
-A więc to ważna misja.
-Tak. Bardzo ważna.
-Na którą masz być pod pałacem.
-W południe.
-A więc powinieneś się śpieszyć. -powiedziała Bianka całując księcia w policzek.
-Uważaj na siebie Bianko.
-Będę.
Książę odszedł w stronę ciemnego korytarza zostawiając Biankę pod opieką Elli.
-Cóż za uroczę pożegnanie, Bianko.
Bianka odwróciła się i zobaczyła opierającą się o ścianę ciemnego korytarza Ler.
-Mhm... właśnie wychodziłam. -mówiąc to skierowała swe kroki ku ciemnemu korytarzowi. Lecz zanim zdążyła postawić krok w korytarzu Ler zastawiła jej drogę.
-Czy zdajesz sobie sprawę że startujesz do przyszłego króla i mojego męża.
-Do przyszłego króla? Oczywiście. Do twojego męża? Raczej nie.
-Jak śmiesz mówić tak do swojej księżniczki.
-Jestem honorowym gościem królowej. Będę mówić jak będę chciała.
-Ty pyskata, mała prostaczko. Jestem od ciebie starsza. Okaż mi choć trochę szacunku.
-Jesteśmy w tym samym wieku.
Kłótnię dziewczyn przerwała Agnes. Biało-włosa kobieta podeszła do Ler.
-Tak nie przystoi mówić córce królowej do jej honorowego gościa. -powiedziała dumnie patrząc pogardliwie na Ler.
-To ona nie umie okazać mi szacunku.
-Nikt nie okaże ci szacunku jeśli sama nie zaczniesz szanować innych. Jesteś księżniczką. Powinnaś to wiedzieć.
Agnes odeszła od Ler kierując się w stronę ciemnego korytarza. Za nią udała się Bianka a za Bianką Ella. Ler została sama rozmyślając nad tym czemu jej ciotka upokorzyła ją na oczach wieśniaczki.
-Dziękuję, Pani Agnes.
-Niema za co. Należało jej się. Takiej księżniczki to nawet najbiedniejszy, zrozpaczony król by nie chciał.
Obie zaczęły się śmiać. Cała służba na korytarzu skierowała swoje oczy na Agnes i Biankę.
-Może pogadamy przy filiżance herbaty?
-A czy przypadkiem nie musisz przypilnować królowej by nie pomieszała papierów?
-Racja. Królowa mnie potrzebuje.-Wzięła głęboki oddech i popatrzyła błagalnym wzrokiem na Biankę.
-No dobrze. Zrobię ci tą przyjemność i wyrwę cię od twych obowiązków jako doradcy tronu.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się .
Dziewczyny poszły na taras z którego rozciągał się przepiękny widok na las i łańcuch górski w oddali. Ośnieżone góry wyglądały przepięknie. Bianka nie mogła oderwać wzroku.
Ella przyniosła herbatę w porcelanowych przyozdabianych kwiecistym wzorem filiżankach. Agnes wzięła łyka herbaty spoglądając na Biankę która z utęsknieniem spoglądała na ośnieżone góry.
-Tęsknisz?
-Niby za czym?
-No nie wiem. To ty spoglądasz tak smutno na te góry.
-Po prostu... Nie wiem czemu, ale smutno mi gdy patrzę na te samotne, bezludne góry.
-Napij się herbaty. Może to poprawi ci humor.
-Raczej wątpię.
Bianka wzięła łyk herbaty i tak przemilczały całe popołudnie patrząc się na las i góry. Wyciszały one Biankę i pozwalały jej rozmyślać nad wieloma rzeczami.
Po skończonej herbacie na Agnes czekała sterta papierów a na Biankę cisza w jej pokoju. Na szczęście wzięła ze sobą prezent od Iana. Spoglądała na ptaka z utęsknieniem za rodziną Flau, za bibliotekarką Mią i za jej pierwszą służką Anną. Minęły dwa dni a ona już tęskniła. Zmęczona całym dniem położyła się do mięciutkiego łóżka i szybko zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz